Daily Archives: 17 sierpnia 2014

Akcja pod kryptonimem

Zwykły wpis

Planując wycieczkę, zaplanowaliśmy zwiedzanie cerkwi Beskidu Niskiego po stronie polskiej i słowackiej. Okazało się, że był to tylko kryptonim akcji sprawdzenia stanu granic, przejść, naturalnych przepustów, a także przygotowania sąsiadów na wszelki wypadek. Wszak czasy mamy bardzo niespokojne. Kipi w tyglu historii…

Zupełnie niespodziewanie, przynajmniej dla mnie samej, weszliśmy w oko cyklonu jednego z najbardziej krwawych wydarzeń II wojny światowej, jakie rozegrały się na ziemiach polskich, na pograniczu. Ileż to razy przemierzaliśmy niezwykle malowniczą, wiodącą wzdłuż podnóża Karpat drogę krajową nr 28 od Kotliny Sądeckiej przez Obniżenie Gorlickie, Doły Jasielsko-Sanockie i dalej i pomimo niewymownego piękna tejże, wrażenie było zgoła inne, niż przyjemność jej pokonywania? Pustka i zawierająca się w niej cisza kazały bać się sięgania w czasy minione i szukania odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego? Dlaczego ludzie stamtąd zniknęli i skupiają się zaledwie w miastach i wsiach, których nie jest zbyt wiele? Dlaczego nie ma pojedynczych gospodarstw, małych przysiółków i niewielkich osiedli, których w każdym innym rejenie Karpat (polskich) bez liku? Dlaczego zioną pustką i zanikającą pamięcią miejsca po niegdysiejszych domach i gospodarstwach? O czym ta ziemia tak bardzo chce zapomnieć, że pozbyła się garbu siedzib ludzkich, ludzi, przeszłości pisanej bytnością człowieka?

Front I wojny światowej pozostawił tam niezliczone ilości cmentarzy wojennych, na których spoczywają dawni nieprzyjaciele. Pod jednym wspólnym kurhanem, okryci tą samą fałdą ziemi, na szczątkach których prócz pomników wyrosły trawy i drzewa… Tak. Ten zakątek Europy nabierał wtedy swoich kształtów, które nieledwie dojrzały, by już ogarnęła je kolejna krwawa zawierucha. Wojna – zniszczenie, tragedia, pożoga, śmierć… i znów niewola.

Zaledwie przekroczy się granicę polsko-słowacką w Barwinku (Vysnym Komarniku), jak rampa na drodze zatrzymuje wędrowca cmentarz wojenny z II wojny światowej i monumentalny pomnik upamiętniający bitwę o Przełęcz Dukielską rozegraną w ostatnich miesiącach 1944 roku. Naprawdę robi wrażenie. Więc w tym miejscu wpadliśmy na szlak, zwęszyliśmy trop i jak psy gończe podążaliśmy za kolejnymi śladami tragicznej historii sprzed 70. lat. Historii tym bardziej tragicznej, iż ci, co się znają, twierdzą, że decyzją o podjęciu natarcia na grupujących na Linii Arpada wojsko i sprzęt bojowy Niemców Stalin dokonał aktu ludobójstwa na swoich żołnierzach. Ale ja się nie znam. Reaguję na wydarzenia z przeszłości i teraźniejszości bardziej sercem niż rozumem. Dodatkowym zmysłem wyczuwam nastroje ludzi, ich odczucia i przeżycia. W tym wypadku niewysłowioną tragedię. W takich przypadkach jak ten, nie interesują mnie badania historyczne i dowody naukowe, słupki statystyczne, tym bardziej spekulacje. Widzę groby, nazwiska poległych, pomniki, czołgi i sprzęt bojowy pozostawiony na polach, rozsiany po górach na powierzchni, której nie da się wzrokiem ogarnąć i potrzeba wielu dni, by na nogach przemierzyć teren, drzewa w szumie swoich liści mają tylko jedną opowieść, z nieba spada krwawy deszcz, znów cmentarze, pomniki, tablice, łąki tym bardziej pachnące ziołami, bo w dzień Matki Boskiej Zielnej, łany zbóż kładących się od brzemienia historii, którą, rodząc się każdego roku, mają w sobie i mają i nie mogą się wyzbyć pamięci o tamtej jesieni…

Krosno, Barwinek, Tylawa, Iwla, Głojsce, Teodorówka, Dukla, Dolina Śmierci, Preszow…

Przepiękna krajobrazowo trasa u podnóża Karpat.

Film Dolina Śmierci